MAŁGORZATA KAROLINA PIEKARSKA

pisarka, dziennikarka, historyczka sztuki – ambasadorka kampanii społecznej WypiszWyczytaj

Co z tą cnotą?

Przed laty zwiedzałam w Poznaniu Muzeum Instrumentów Muzycznych. Przewodnik pokazał mi bębenki afrykańskie z czaszek dziewic. Dawno temu zrobili je szamani jakiegoś plemienia, którego nazwy dziś nie pomnę. Ich zdaniem, czaszka dziewicy wydaje inny odgłos – stąd jest najlepszym materiałem na bębenek.

Przypomniały mi się te bębenki, bo ostatnio dużo dyskutowałam i rozmawiałam o cnocie. Zaczęło się od informacji, że angielska studentka Rosie Reid wystawiła swoją cnotę na aukcji. Kiedy ów towar osiągnął pożądaną cenę 44 tysięcy funtów, Rosi oddała się w pewnym londyńskim hotelu jakiemuś inżynierowi z British Telecom. Rosi zrobiła to, by mieć z czego opłacić czesne. Inne dziewczyny prezentują zupełnie skrajne poglądy na temat cnoty. Ich postawy wielce mnie zastanawiają. Pierwsza to… postawa Klaryssy, która zaczepiła mnie na gadu-gadu i po krótkim cześć i pytaniu, czy ja to ja, wypaliła, że jest cnotliwa, a to jest niemodne i ona się boi, że jak do matury cnoty nie straci, to nikt jej nie zechce. Klaryssa zadała mi też pytanie: „Powiedz, proszę, ile miałaś lat, jak pierwszy raz przespałaś się z chłopakiem, i czy bolało”.
Jak tylko to przeczytałam, od razu złapałam się za głowę! Po pierwsze – cóż za odwaga! Skryła się za swoim kompem, twierdzi, że ma lat 16, a tak naprawdę diabli wiedzą ile, i pyta o takie intymne sprawy. Czy w cztery oczy też byłaby taka śmiała? Po drugie… dlaczego ta cnota jej ciąży?
Kiedy chodziłam do szkoły średniej, powtarzano sobie z ust do ust informację, że gdy tę szkołę ukończy dziewica, to dach się zarwie. Jestem pewna, że ukończyło ją wiele dziewic. Buda się nie zawaliła. Do dziś jak stała, tak stoi.
Cnota dla wielu stanowi poważny problem. Myślę, że dlatego, iż w przypadku gatunku ludzkiego bywa… „namacalna” w postaci błony dziewiczej. Napisałam „bywa”, bo „błonę dziewiczą” jako fałd skórny mają nie wszystkie kobiety. Na marginesie powiem, że te, które jej nie mają, w niektórych krajach, gdzie jest kult cnoty, przeżywają wiele upokorzeń. W cnocie chodzi jednak bardziej o tę duchową cnotliwość i niewinność niż o fałd skórny.
Jest też druga postawa wobec cnoty. O tym kiedyś pisała mi jedna z czytelniczek. Była tak dumna, że złożyła przysięgę zachowania czystości aż do ślubu, że musiała mi się pochwalić. Ostatnio wyczytałam w jednej z gazet o podobnym zjawisku. W Stanach działa Bractwo Srebrnej Obrączki. Jego członkowie to milion amerykańskich nastolatków obu płci, którzy złożyli przysięgę o odłożeniu inicjacji seksualnej do ślubu. Szanuję takie rzeczy, ale… patrzę na nie z przymrużeniem oka i pewnym niedowierzaniem.
Przypomniała mi się też Britney Spears. Przecież to ona mówiła o tym, że pozostanie do ślubu dziewicą. I co? Nagle… jak za dotknięciem czarodziejskiej różdżki Britney zmieniła swoje zachowanie. Oto całowała się z języczkiem z samą Madonną, która nie tylko nagrała w swoim czasie obrazoburczą piosenkę „Like a Virgin”, ale jeszcze nakręciła swoje sceny łóżkowe. Oprócz tego pocałunku to Britney dwukrotnie w ciągu jednego roku stawała na ślubnym kobiercu, z czego raz po to, by po kilkunastu godzinach się rozwieść. No i jeszcze zanim ostatecznie wyszła za mąż za swego ukochanego Kevina Federline’a, ucięła sobie romans z żonatym tancerzem. A przecież aż do ślubu miała być dziewicą!
Kiedy byłam w szkole średniej, rozmawiałyśmy z koleżankami o małżeństwie jako instytucji. Opowiedziałam wtedy, że moja mama jest drugą żoną mojego taty i… dowiedziałam się, że moi rodzice będą smażyć się w piekle, bo rozwodzić się nie można! Bo skoro mój ojciec miał wcześniej żonę, a teraz ma drugą, to złamał ślub wierności tej pierwszej i dlatego czekają go piekło i szatani. Moja matkę też. „Bo sypia z żonatym! W świetle prawa kościelnego twój ojciec nadal jest mężem tamtej! Ślub cywilny to nie ślub!” – grzmiała koleżanka. Co ze mną? – pytałam. Owocem tego szatańskiego związku? Koleżanka mi współczuła i patrzyła z politowaniem, bo przecież mnie też czekało wieczne potępienie.
Po latach się spotkałyśmy. Okazało się, że potępiająca moich rodziców koleżanka jest rozwódką i ma dziecko z żonatym facetem. O ciąży nawet go nie poinformowała. Wspominałyśmy dysputę sprzed lat. Koleżanka… uśmiała się (pamiętała!) i powiedziała, że życie często weryfikuje nasze poglądy. Tak myślę o tych dwóch skrajnych postawach wobec cnoty. Oby ich weryfikacja przez życie odbyła się bez szkody dla innych, a zwłaszcza dla zagorzałych zwolenniczek i przeciwniczek cnoty. Bo przecież ta prawdziwa żadnej krytyki się nie boi!

PS. Do dziewczyn, którym cnota ciąży. Mam nadzieję, że nie boicie się, by ktoś z Waszych czaszek nie zrobił bębenków? To już nieaktualne! Teraz robi się je z czaszek małp! Czy są to małpy dziewice – tego nie wiadomo, bo choć błon dziewiczych małpy nie mają, to niewinność ich dusz i ciał można stwierdzić tylko wtedy, gdy siedzą samotne w Zoo. Normalnie z małpą się nie dogadasz. Chyba że nazywa się ona Tytus de Zoo, ale to już inna historia.

COGITO 20/2004 (228)