Wszystko zaczyna się kiedy chłopiec o imieniu Kuba przeprowadza się z lewego brzegu Wisły na prawy brzeg rzeki, czyli dokładnie na Saska Kępę w Warszawie. Przy okazji musi też przenieść się do nowej szkoły, w której zupełnie mu się nie podoba. Młodsza siostra Kuby ma na imię Ola i chce zostać zuchem. Jest mała, więc chłopak musi odprowadzać ją na zbiórki, a potem czekać, żeby zabrać ją powrotem do domu. Kuba nie lubi siostry do tego stopnia, że w swojej grze komputerowej tworzy swoją alternatywną rodzinę a swoją siostrę… wsadza do poprawczaka. No nie jest to może zbyt miłe, ale to początek książki i wszystko może się zmienić. Pierwsza zmiana jest taka, że Kuba trochę wbrew własnym chęciom zostaje…harcerzem. Może nawet ma na to ochotę, ale ma też wiele wątpliwości i jakby wstydzi się kolegów. W harcerstwie zyskuje nowe znajomości. Zaczyna podobać mu się Jagoda (nie owoc leśny tylko dziewczyna, harcerka. Zdobywa też nowego przyjaciela Rafała. Rafał pochodzi z biednego domu, jego mama zginęła a tata ma problemy z piciem. Nie mają za bardzo pieniędzy bo tata wydaje je na papierosy i alkohol. Okazuje się jednak, że Rafał jest bardzo fajny i dobrze sobie radzi. W harcerstwie jest oczywiście znacznie więcej osób, na przykład Tasiemiec, który cały czas mówi „zrypiście”, albo wróg Kuby – Tomek, nazywany Młodym. Kuba coraz bardziej lubi bycie harcerzem, chociaż na początku jest tak źle, że prawie wymiotuje. Udaje mu się wymyślić nazwę ich zastępu „Tropiciele”. Akcja zaczyna się kiedy harcerze dostają zadanie roczne – mają badać starą kulturę Saskiej Kępy. A Kuba ma dużo rzeczy na swoim strychu, które mogą w tym pomóc. Na przykład znajduje pocztówki z rebusami po wujku. Podobno na jednym obrazie tego krewnego jest umieszczony rebus mówiący gdzie schował skarby swojej żony. Przepraszam, ale więcej zdradzić nie mogę, bo tu zaczyna się sytuacja trochę jak z kryminału. A w kryminałach najważniejsze są zagadki. „Tropiciele” to taki zabawny kryminał dla chłopaków, dziewczyn, wielbicieli przygód w nudne wakacje i wielbicieli harcerstwa. (Albo tych, co się na harcerstwie wcale nie znają, tak jak ja). Bardzo szybko się czyta i ogląda, bo są super rysunki – szczególnie Rafał jest ekstra narysowany: jak na kreskówce. A na okładce (na wewnętrznej stronie) są narysowane mapy.