Malarz, urodzony 6 października 1878 w Kozienicach, zmarł 11 marca 1953 w Warszawie. Syn Antoniego i Ewy. W 1900 ukończył w Warszawie Szkołę Rysunkową, gdzie kształcił się pod kierunkiem Wojciecha Gersona, Adama Badowskiego i Jana Kazimierza Kauzika. Działał w Warszawie. Zajmował pracownię w Towarzystwie Zachęty Sztuk Pięknych, którego był członkiem rzeczywistym. Wystawiał tam po raz pierwszy w 1914 (Portret dziewczynki), następnie w 1916 (Portret chłopczyka) i w 1935 (owoce, ol). W czasie II wojny światowej, zarówno pracownia, jak i większość prac artysty uległa zniszczeniu. W 1945 Chodkowskiego przyjęto do Związku Polskich Artystów Plastyków na podstawie prac malarskich: Pole wilanowskie, Wisła po burzy, Dziewczyna w rogatywce. W 1949 wystawił w Bydgoszczy obraz Praca przy piecu hutniczym; w 1951 w Warszawie: Stare Miasto odbudowane.
za:
Hanna Bartnicka-Górska
Słownik Polskich Artystów Plastyków.
Bibliografia:
Salon wiosenny artystów warszawskich TZSP, W. 1916. – Przew. TZSP nr 100, W. 1935 – 5-ta Wystawa Zimowa. Muzeum Miejskie w Bydgoszczy, Bydgoszcz 1949. – Wystawa malarstwa, rzeźby i grafiki… ZPAP Okr. Warsz., W. 1951 (kat.). – Wiercińska, TZSP, kat.
Karta ewidencyjna artysty w Archiwum zarządu Głównego ZPAP w Warszawie.
Pocztówki autorstwa Wacława Chodkowskiego to niemy bohater książki. Wacław rysował ich bardzo, ale to bardzo dużo. Dowodem na to niech będzie ta zabawna historia.
Wacław był krewnym ze strony mojego ojca Macieja Piekarskiego. Moi rodzice byli już małżeństwem, kiedy moja mama Halina z domu Stec (a tak na nazwisko ma główny bohater „Tropicieli”) pojechała w odwiedziny do swojej matki Konstancji do Chełma Lubelskiego. Tam jej uwagę zwróciła wisząca na ścianie rycina namalowana czarnym tuszem i sygnowana Wacław Chodkowski. Rycina przedstawiała kobietę z profilu (rysunek powyżej). Mama spytała kto jest, a babcia odpowiedziała: „To przecież ja pół wieku temu.” Cóż się okazało? Moja babcia wraz z dziadkiem pojechali w 1929 roku na Powszechną Wystawę Krajową do Poznania. Tam babcia zobaczyła niezwykle przystojnego malarza, który malował ołowkiem, akwarelką i piórkiem portreciki. Malarz tak jej się spodobał, że choć mężatka to przychodziła popatrzeć na niego, a udawała, że interesuje ją jak maluje. Dziadek myślał, że babcia marzy o portreciku i kupił jej najtańszy, namalowany tuszem – za 5 złotych. Czy świat nie jest mały?
Kto chce dowiedzieć się o nim więcej, a przede wszystkim obejrzeć jego prace – zapraszam na mój portal genealogiczny.