MAŁGORZATA KAROLINA PIEKARSKA

pisarka, dziennikarka, historyczka sztuki – ambasadorka kampanii społecznej WypiszWyczytaj

Recenzja z bloga Mama Janka i On

Tropiciele_frontjest coś takiego w książkach o „młodych detektywach”, co od lat przyciąga do nich nieletnich czytelników aura tajemniczości? emocje towarzyszące rozwiązywaniu zagadki? wyzwanie intelektualne?
nie jestem pewna, ale sama dobrze pamiętam czytane w podstawówce pierwsze powieści Joanny Chmielewskiej i Andrzeja Perepeczko, gdy tymczasem tyle innych dawno zapomniałam…
i chociaż przygody Pawełka i Janeczki („Nawiedzony dom”, „Wielkie zasługi, „Skarby”) i Dzikiej Mrówki, teraz, po latach, budzą już we mnie nieco mniejszy entuzjazm, nadal jestem skłonna polecać je młodym czytelnikom podobnie jak niedawno poznanego „Detektywa Blomkvista”
Janek (w wieku lat 5) każe sobie po kilka razy czytać „Biuro detektywistyczne Lassego i Mai”, mam więc wrażenie, że też wyczuwa to nieokreślone „coś” z myślą zapewnieniu mu podobnej lektury na kolejne lata stawiam na naszej >>wyższej półce<< książkę Małgorzaty Karoliny Piekarskiej „Tropiciele”.
historia powstania zastępu Tropicieli i losy jego młodych członków to w zasadzie nic nadzwyczajnego – ot, zabawa w harcerstwo, szkolne intrygi, wielkie-małe tragedie miłosne, proza nastoletniego życia kolorytu opowieści nadaje intryga osnuta wokół poszukiwań tajemniczego rodzinnego skarbu jednego z bohaterów Kuba, wraz z nowymi kolegami (i coraz bliższą sercu koleżanką!) z Saskiej Kępy, angażuje się w odkrywanie przeszłości okolicy i znalezionych w zakamarkach odziedziczonego domu ręcznie malowanych pocztówek jak na powieść detektywistyczno-przygodową przystało, rodzi to sporo komplikacji, zwrotów akcji i sytuacji (potencjalnie) „mrożących krew w żyłach”.
Spodobała mi się oparta w dużej mierze na faktach osnowa, polubiłam sympatycznych druhów, ich rodziny i sąsiadów poczułam się nawet w pewnym stopniu zachęcona do wizyty w Muzeum Powstania Warszawskiego i poznania prawdziwej biografii Wacława Chodkowskiego – pierwowzoru książkowego, odrobinę kontrowersyjnego wujaszka-artysty w czasie lektury przywykłam też stopniowo do (młodzieżowej?) specyfiki ilustracji, które gęsto „oblepiają” tekst ich bezpośredniość i nienachalny humor ciekawie uzupełniają treść – brawa dla Agnieszki Świętek!
mam wrażenie, że mogą spodobać się także młodym czytelnikom
jeśli jednak chodzi o sam wątek detektywistyczny, zabrakło mi pewnej spójności i płynnego, logicznego rozwoju akcji w czasie – zdecydowanie czytywałam już lepsze „kryminały”…
z drugiej strony autorka położyła bardzo duży nacisk na emocje, opisy wewnętrznych rozterek i dylematów, wzajemne relacje między bohaterami
osobiście odbieram to jako przesadzone i miejscami sztuczne, ale kto tak do końca wie, jakie myśli chodzą po głowie świeżo upieczonym gimnazjalistom!? być może własnie taka (auto?)analiza i zachęta do współdziałania – na przykład na rzecz innych, w ramach ZHP – jest młodzieży w tym „trudnym” wieku najbardziej potrzebna?
J. wypowie się najwcześniej za kilka lat
póki co, najlepiej przeczytajcie i oceńcie sami

Autor: Mama Janka i On
Źródło: http://mamajanka.blogspot.com/2016/04/tropiciele-harcerze-historia-tajemnica.html