MAŁGORZATA KAROLINA PIEKARSKA

pisarka, dziennikarka, historyczka sztuki – ambasadorka kampanii społecznej WypiszWyczytaj

Moje zwierzęta

Wszystko o moich zwierzętach.

Suczka „Frytka” (2016-do dziś)

Jest oczywiście jamnikiem, bo „kto raz poszedł w jamniory ten jest na jamniory chory.” Frytka urodziła się 8 czerwca 2016 w Wołominie…

IMG_6104 IMG_6106 IMG_6111 IMG_6143 IMG_6147 IMG_6148 IMG_6156 IMG_6158

Kot „Szarlotek” (2016-do dziś)

Szarlotek trafił do nas jako ośmiolatek. Poprzednia właścicielka zakochała się w kimś, kto miał uczulenie na kocią sierść. Ponieważ ja kiedyś musiałam oddać psa uznałam, że powinnam spłacić dług i przygarnęłam Szarlotka. Jest u mnie cały czas.

IMG_5130 IMG_5134 IMG_5199 IMG_5216 IMG_5542 IMG_5580 IMG_5583 IMG_5586 IMG_5675 IMG_5727 IMG_5956 IMG_5959 IMG_5968 IMG_6146 IMG_6218

Szczur „Welur” (2014-2015)

Welur został przywieziony, by Gieroj miał towarzystwo. Imię dostał takie dlatego, że miał niezwykle aksamitną sierść. Był szczurem rasy „Dumbo”. Niestety Welur miał 4 tygodnie, a Gieroj już 4 miesiące i… mało nie zagryzł maleństwa. Oba szczury mieszkały więc w dwóch osobnych klatkach zetkniętych do siebie prętami. Welur widział śmierć Gieroja. Czy dlatego zachorował? Trzy tygodnie później zaczął utykać na łapkę. Myśleliśmy, że zwichnął i na to zwichnięcie był leczony. Potem okazało się, że to guz. Jedynym ratunkiem była amputacja łapki. Niestety nie obudził się z narkozy. Rozpacz trwała ponad rok. Ponad rok żyliśmy bez zwierząt.

1523673_10201540331251442_393206277_o1531827_10201540331331444_1932027201_o1556451_10201540331091438_790889558_o1890558_10201540331171440_1803439163_oKUOC1600RRPG7521

Szczur „Gieroj” (2013-2015)

Gieroja przywiozłam do domu z plebanii pewnego kościoła na Targówku. Pewien ksiądz dostał go na gwiazdkę i nie mógł zatrzymać. Jeździł sporo po Polsce, a obsługujące plebanię siostry zakonne odmówiły opieki nad zwierzęciem, bo się go brzydziły. I tak trafił w moje ręce. Nazwałam go Gierojem, bo chciałam by był dzielny. Niestety zmarł na raka. Wróciliśmy do domu, a on wisiał w okienku swojego domku cały sztywny.

1503983_10201810215358376_1976324206_n 1780033_10201810215318375_1936850919_o SCTW3848

Pies „Zrazik” (2000-2014)

Najukochańszy jamnior pod słońcem. Dostał imię po bohaterze kreskówki „Zraziku” psie Douga Zabawnego. Przywieźliśm,y go od mojej przyjaciółki, która miała jego rodziców: Lolę i Lolka. Zrazik żył 14 lat i zachorował na raka. Jego śmierć przeżyliśmy tak mocno, że nie zdecydowaliśmy się na nowego psa przez ponad półtora roku.

zraz01 zraz02 zraz03 zraz04 zraz05 zraz06 zraz07 zraz08 zraz09 272566_1956947044649_6512991_o 288710_1981594940831_138734_o 616823_3673525078027_794557059_o 622348_4247008334750_1670565484_o 735485_4293380254019_293560674_o 736001_4293380094015_1601468026_o 736306_4293380414023_574644115_o 736956_4293380294020_120449047_o 737201_4293380134016_1985095137_o 857630_4559257860793_1660980011_o 857683_4559258100799_610939795_o 858335_4590770888599_1906552731_o 858892_4590770768596_464623556_o 859114_4559258140800_2131302815_o 860016_4590770848598_119814944_o 1398741_10200976760682530_943347826_o 1425309_10200977510301270_1127145837_o

Pies „Frajer” (1989-1993)

Frajer był ze mną krótko. Około trzech lat. Gdy rodzice wyprowadzili się na Saską Kępę dostałam od przyjaciółki Ojca – pani Anny Czajkowskiej „Frajera”. Był złośliwy i agresywny, ale też cudowny i wesoły. Niestety nienawidził dzieci. Musiał być bez przerwy w kagańcu. Rzucał się na wózki itd. Miałam bez przerwy scysje z ludźmi, bo chociaż chodził w kagańcu i na smyczy to ta agresja była nieraz koszmarna. Miał 2 lata, gdy weterynarz stwierdził, że on ma po prostu jedno jądro w jamie brzusznej i stąd ten paskudny charakter. Został zoperowany, co niewiele pomogło. Nienawiść do dzieci została. A ja, niestety dla Frajera, zaszłam w ciążę… Mój mąż powiedział, że nie wyobraża sobie życia z małym dzieckiem i takim agresywnym psem. Uległam. Ojciec znalazł mu dom u starszych państwa, których wnuki były już na tyle duże, że nie musiały się go obawiać. Rozpaczałam tak strasznie, że przysięgłam sobie, że nigdy więcej nie oddam żadnego zwierzęcia choćby nie wiem co się działo.

PICT0796 PICT0797

Szczurzyca „Flaszka” (1986-1988)

Flaszkę dostałam od kolegi. Chowałam ją bez klatki. Spała ze mną w łóżku. Kąpała się ze mną w wannie. Zjeździła ze mną pół Polski, a Marta Fox napisała o niej i o mnie opowiadanie „Magilla” w swojej książce „Kapelusz zawsze zdejmuję ostatni”. Flaszka umarła mi w ręku. Płakałam tak potwornie, że obiecywałam sobie nigdy więcej nie mieć szczurów, bo są bardziej kontaktowe od psów i kotów i rozpacz po ich śmierci jest o wiele większa.

Suka „Fifa” (1979-1997)

Fifę kupiliśmy w 1979 roku za 400 złotych na Bazarze Różyckiego, jako… psa. Zdaniem mojego Ojca, to co zwierzę miało między nogami, było członkiem. Po trzech dniach znajomy Ojca powiedział: „Maciej! To suka! Tu nie ma miejsca na jądra!” Mama do końca życia śmiała się z Ojcowego znawstwa płci. Fifa żyła 18 lat. Przeżyła nawet moją Mamę. Zasnęła na łóżku mojego Ojca i już się nie obudziła.

PICT0533 PICT0534 PICT0535 PICT0536 PICT0537 PICT0538 PICT0539 PICT0540 PICT0541 PICT0542 PICT0543 PICT0544 PICT0545 PICT0520 PICT0521 PICT0522 PICT0523 PICT0524 PICT0525 PICT0795

Kot „Fiut” (1977-1978)

To kot, którego miałam w podstawówce. Był rudy. Niestety były to czasy, kiedy rzadko kastrowało się koty. Zlał nam mieszkanie tak, że mama nie mogła wytrzymać i ku mojej rozpaczy oddała go znajomym, którzy mieli dom z ogrodem. Po roku błagań zgodziła się na psa.

PICT0461 PICT0506 PICT1872 PICT1873 PICT1910 PICT1919 PICT1920