Niezwykła historia dziecka Zamojszczyzny
W czasie okupacji żyzne ziemie stały się przekleństwem Zamojszczyzny. Naziści planowali osiedlenie tu tysięcy niemieckich osadników z Rzeszy i państw sojuszniczych. W listopadzie 1942 r. Rozpoczęli tzw. Aktion Zamość (trwała do marca 1943), czyli masowe wysiedlanie polskich mieszkańców (łącznie ponad 100 tys.), a wszelki opór dławili okrutnymi pacyfikacjami. Straszny los spotkał dzieci mieszkające na Zamojszczyźnie. Ponad 30 tys. Niemcy odebrali rodzicom – swoje ofiary przetrzymywali w obozach koncentracyjnych i poddawali selekcji rasowej. Dzieci „niezdatne” do germanizacji mordowano lub wysyłano do obozów pracy przymusowej, pozostałym narzucano przyjęcie nowej tożsamości, a potem wysyłano do niemieckich rodzin i sierocińców, w których traciły umiejętność mówienia po polsku. Pamięć o tragedii dzieci Zamojszczyzny była żywa i pielęgnowana w PRL. W III RP zaczęła wygasać – może dlatego, że świadkowie wymierają, a może dlatego, że twórcy państwowej i medialnej polityki historycznej ze znanych sobie powodów nie chcą o sprawie przypominać. Dwa lata temu w książce Mała Zagłada temat przywołała Anna Janko. A teraz w księgarniach pojawił się warszawski przyczynek do dziejów dzieci Zamojszczyzny – książka Małgorzaty Karoliny Piekarskiej i Macieja Piekarskiego Syn dwóch matek.
Dziadkowie Piekarskiej adoptowali w 1943 r. Dwuletniego chłopca, który trafił do sierocińca z jednego z transportów z Auschwitz. Zaalarmowani przez polskich kolejarzy mieszkańcy Warszawy tłumem zjawili się na bocznicy kolejowej, na której pociąg z dziećmi oczekiwał na dalszą podróż i, nie napotykając na niemal żaden opór zaskoczonych Niemców, zabrali małych więźniów. Chłopiec wychowywał się przez dwa lata w nowej rodzinie – jako przybrany młodszy brat ojca Piekarskiej, Macieja (późniejszego znanego dziennikarza m.in. Telewizyjnego Kuriera Warszawskiego). Czteroletni chłopiec, Janek Tchórz, został ostatecznie odebrany przybranym rodzicom i wrócił do rodzonej matki. Jednak więź z ludźmi, którzy go przygarnęli nie wygasała, rodziny zamojskich chłopów Tchórzów i warszawskich mieszczan Piekarskich zachowały mocne i serdeczne relacje już na zawsze.
W latach 70. Maciej Piekarski napisał do „Stolicy” artykuł o losach swojego przybranego brata i tragedii dzieci Zamojszczyzny. Napisał także duży reportaż, który nie znalazł wtedy wydawcy. Jego córka wykorzystała tekst reportażu do stworzenia swoistego dialogu ze zmarłym ojcem, opowiadającego niezwykłą historię uratowanego dziecka i jego obydwu rodzin. Historię rzeczywiście pasjonującą, przedstawianą z bardzo szerokimi kontekstami losów rodzinnych, nie sprawozdawczo, ale przez pryzmat emocji Piekarskiej. Choć na czytelnika najmocniej zadziałają tu fakty, a nie autoanalizy współautorki. A historia warszawskich kolejarzy zatrzymujących transport śmierci i mieszczan w pospolitym ruszeniu zabierających sprzed nosa niemieckich strażników setki zamojskich dzieci godna jest poznania i w całości i w przedstawionym przez Piekarskich wycinku. [JG]
Stolica nr 4/2017