***
Dziś powiem ci, że koniec
Nie wiem dlaczego
Nic przecież nie zrobiłaś złego
Dzisiaj stąd wyjdę i więcej nie wrócę
Bym został – nie proś
I nie płacz
I na mnie tak nie patrz.
Nie jest przecież ze mnie poeta.
A ty jego potrzebujesz.
Raczej ze mnie łachmyta
Co jak poeta się czuje
Gdy czasem coś tam sobie prymitywnie zrymuje.
Dziś powiem ci, że koniec
Ty jeszcze o tym nie wiesz.
Nie powiedziałem?
Obiecuję to sobie dwa lata
I… nic.
Nie mówię.
Zamiast tego tulę
Choć niezbyt czule
Wieczorami, mówię, że kocham
Przecież to tylko słowo
Udaję, że nie widzę, gdy szlochasz
I moczysz mi łzami koszulę
I powtarzam to, choć bez wiary, na nowo
Prostuję ci zmarszczki na czole
Kupuję specjalne kremy
Liczę ci kalorie, gdy jemy
Mówię, że źle gotujesz,
Prasujesz,
Całujesz…
I mija czas
Zbieram siły, by powiedzieć, że koniec
Och! Przydałby się do tego goniec,
Który za mnie załatwiłby sprawę
Mówią, że gdy sam tego nie powiem
Nie jestem mężczyzną
Ale przecież odznaczam się wielką tężyzną
Łamię w rękach podkowy
O! Teraz też złamałem.
To twoje serce?
Nie chciałem.
Ja tylko wreszcie
Ci powiedziałem.
(wrzesień 2008)