„Syn dwóch matek”. Ożywiony reportaż wojenny.
Tragedia Zamojszczyzny znalazła swoje miejsce w wydanej parę lat temu „Małej zagładzie” Anny Janko, jednak okazuje się, że o tym wojennym nieszczęściu można napisać więcej. Dobrze się składa, że w momencie gdy trwa ofensywa informacyjna na temat niemieckich obozów śmierci, wciąż pojawiają się na rynku książki, które w jasny sposób pokazują, kto odpowiada za zbrodnie związane z II wojną światową. I że nie stoją za nimi żadni tajemniczy naziści, ale Niemcy, którzy najpierw gremialnie poparli Adolfa Hitlera, a potem do końca sprzyjali jego działaniom, tym wewnętrznym i tym zewnętrznym. „Syn dwóch matek” to pozycja mówiąca o wojnie; można by powiedzieć, że po raz kolejny, jednak sposób opowiadania autorki, córki znanego dziennikarza Macieja Piekarskiego, Małgorzaty Karoliny Piekarskiej, jest dość oryginalny. Poza tym tematyka zagłady ziemi zamojskiej dość rzadko pojawia się w naszym piśmiennictwie. Z tych dwóch powodów „Syn dwóch matek” to interesująca relacja, która ukazując losy jednego człowieka, przedstawia powszechny problem, którym było porywanie dzieci polskich przez Niemców.
Tym człowiekiem jest Jan Tchórz, znany osobiście autorce. Lecz nie ona pierwsza zaczęła opowiadać tę historię. Na początku był reportaż jej ojca, Macieja Piekarskiego, który ukazał się w „Stolicy” – kiedyś ogólnopolskim magazynie ilustrowanym, dzisiaj – periodyku wychodzącym jedynie w Warszawie. Reportaż ten dotyczył człowieka, który z powodów wojennych perturbacji został oddany przez biologiczną matkę innej kobiecie, aby za jakiś czas przejść drogę powrotną. W tle, oczywiście, trwała wojna, a Zamojszczyzna powoli zamieniała się w przestrzeń życiową dla prawdziwych Aryjczyków. Nie od dziś bowiem wiadomo, że rasa panów upodobała sobie sielskie krajobrazy, pełne pięknych widoków i czystego powietrza. A tam nie było miejsca dla podludzi.
Autorka, snując historię, opowiada o swoim pierwszym zetknięciu się z reportażem ojca. Miała wówczas dziewięć lat, a wojnę kojarzyła z „Czterech pancernych i psa”. Nic więc dziwnego, że tekst opisujący wstrząsające losy małego chłopca zrobił na niej wielkie wrażenie „Syn dwóch matek” powraca więc również do tamtego reportażu. Jest relacją, która opisuje losy bohatera z dwóch perspektyw: ojca i córki – obojga dziennikarzy. Starszy tekst jest typowo dziennikarską relacją z odkrywania prawdy o wojennych losach bohaterów, a nowszy ma formę listu do nieżyjącego już Macieja Piekarskiego, który zmarł osiemnaście lat temu. W tym intymnym zwierzeniu autorka pisze nie tylko o Janie Tchórzu, ale rekonstruuje niełatwe losy własnej rodziny. Zresztą główny bohater to również członek familii, bo jest stryjem autorki. Dzięki temu zabiegowi łatwo zauważyć różnice między męskim a kobiecym relacjonowaniem faktów. „Syn dwóch matek” ma też nieprzypadkowo podwójne autorstwo, jest przecież książką, która nie mogłaby powstać bez poprzedzającego ją reportażu.
Reportaż wojenny to gatunek nieco już zapomniany, wszak odchodzą ostatni świadkowie tego konfliktu, którym była II wojna światowa. Małgorzata Karolina Piekarska ożywia ten rodzaj relacji, nadając jej niezwykle osobistego charakteru, w końcu pisze o sprawach doskonale przez nią znanych. A że przy okazji upomina się o sprawstwo Niemców, nie nazistów, jest dobrym pretekstem do sięgnięcia po „Syna dwóch matek”. Bo, co prawda, wojna skończyła się 72 lata temu, ale kłamstwa na jej temat wciąż są powtarzane.
Autor: Michał Żarski
Źródło: http://wpolityce.pl/kultura/328295-syn-dwoch-matek-ozywiony-reportaz-wojenny-recenzja