***
Chciałam wydać książkę
Myślano, że … wstążkę
Bo blondynką jestem
Świadczę o tym gestem,
Mową, uczynkiem i zaniedbaniem
i uchachaniem,
gdy ktoś zagięty paluszek pod nos podstawi
to mnie bawi!
Dlatego uznano, że tego com napisała czytać nie warto
Obdarzono czarną kartą
Która polewkę przypomina
Cóż… w czasach gdy vagina
Z dwiema łechtaczkami
I Gretkowska z emigrantami
Panują w księgarniach
Palcami strony Panoramy Firm rozgarniam
I dzwonię
Wiszę na telefonie
I słyszę
Zaraz. Czy to ja dyszę?
Nie! to Pan w wydawnictwie
Mówi o piśmiennictwie i czytelnictwie
Że gwałtownie spada
Ależ gadka-żenada
Pan mlaszcze i … glamie
Bo je drugie śniadanie
O! właśnie się zakrztusił.
Dobrze, że nie udusił
Choć… może szkoda?
Pomogła mu w szklance woda.
Siorbnął raz i drugi
Rozpoczął monolog długi
Mówię, że wszystko co słyszę już wiem i pytam
czy książkę moją przeczyta.
A on na to, że sam do autorów dzwoni
Rozumiem. Zaraz mnie pogoni, przegoni i nie dogoni.
I tylko jednego nie powiedział jasno…
Kiedy nadejdzie termin dzwonienia do autorów z Warszawy
…na Kępę Saską.
Chyba zamiast wydawać książkę
Kupię wstążkę
A może podwiązkę?
Bo w końcu blondynką jestem
Świadczę o tym gestem,
I czymś tam jeszcze…
(Kwiecień 2002)