***
Różowe chryzantemy siedzą napuszone w wazonie.
Słabną z braku korzeni i z tego, że rzadko zmienia się im wodę
Ale ta jest bardziej potrzebna żywym.
One jednak siedzą. Nastroszone i dumne.
Może z koloru? Różowego fioletu z palety malarza świata.
A może z tego, że mają nadzieję,
iż weźmie on swój pędzelek jak czarodziejską różdżkę
i jednym chłapnięciem różowego fioletu wskrzesi je.
(1987)
PS. To było publikowane w Życiu Literackim