Wszystko o moich zwierzętach.
Suczka „Frytka” (2016-do dziś)
Jest oczywiście jamnikiem, bo „kto raz poszedł w jamniory ten jest na jamniory chory.” Frytka urodziła się 8 czerwca 2016 w Wołominie…
Kot „Szarlotek” (2016-do dziś)
Szarlotek trafił do nas jako ośmiolatek. Poprzednia właścicielka zakochała się w kimś, kto miał uczulenie na kocią sierść. Ponieważ ja kiedyś musiałam oddać psa uznałam, że powinnam spłacić dług i przygarnęłam Szarlotka. Jest u mnie cały czas.
Szczur „Welur” (2014-2015)
Welur został przywieziony, by Gieroj miał towarzystwo. Imię dostał takie dlatego, że miał niezwykle aksamitną sierść. Był szczurem rasy „Dumbo”. Niestety Welur miał 4 tygodnie, a Gieroj już 4 miesiące i… mało nie zagryzł maleństwa. Oba szczury mieszkały więc w dwóch osobnych klatkach zetkniętych do siebie prętami. Welur widział śmierć Gieroja. Czy dlatego zachorował? Trzy tygodnie później zaczął utykać na łapkę. Myśleliśmy, że zwichnął i na to zwichnięcie był leczony. Potem okazało się, że to guz. Jedynym ratunkiem była amputacja łapki. Niestety nie obudził się z narkozy. Rozpacz trwała ponad rok. Ponad rok żyliśmy bez zwierząt.
Szczur „Gieroj” (2013-2015)
Gieroja przywiozłam do domu z plebanii pewnego kościoła na Targówku. Pewien ksiądz dostał go na gwiazdkę i nie mógł zatrzymać. Jeździł sporo po Polsce, a obsługujące plebanię siostry zakonne odmówiły opieki nad zwierzęciem, bo się go brzydziły. I tak trafił w moje ręce. Nazwałam go Gierojem, bo chciałam by był dzielny. Niestety zmarł na raka. Wróciliśmy do domu, a on wisiał w okienku swojego domku cały sztywny.
Pies „Zrazik” (2000-2014)
Najukochańszy jamnior pod słońcem. Dostał imię po bohaterze kreskówki „Zraziku” psie Douga Zabawnego. Przywieźliśm,y go od mojej przyjaciółki, która miała jego rodziców: Lolę i Lolka. Zrazik żył 14 lat i zachorował na raka. Jego śmierć przeżyliśmy tak mocno, że nie zdecydowaliśmy się na nowego psa przez ponad półtora roku.
Pies „Frajer” (1989-1993)
Frajer był ze mną krótko. Około trzech lat. Gdy rodzice wyprowadzili się na Saską Kępę dostałam od przyjaciółki Ojca – pani Anny Czajkowskiej „Frajera”. Był złośliwy i agresywny, ale też cudowny i wesoły. Niestety nienawidził dzieci. Musiał być bez przerwy w kagańcu. Rzucał się na wózki itd. Miałam bez przerwy scysje z ludźmi, bo chociaż chodził w kagańcu i na smyczy to ta agresja była nieraz koszmarna. Miał 2 lata, gdy weterynarz stwierdził, że on ma po prostu jedno jądro w jamie brzusznej i stąd ten paskudny charakter. Został zoperowany, co niewiele pomogło. Nienawiść do dzieci została. A ja, niestety dla Frajera, zaszłam w ciążę… Mój mąż powiedział, że nie wyobraża sobie życia z małym dzieckiem i takim agresywnym psem. Uległam. Ojciec znalazł mu dom u starszych państwa, których wnuki były już na tyle duże, że nie musiały się go obawiać. Rozpaczałam tak strasznie, że przysięgłam sobie, że nigdy więcej nie oddam żadnego zwierzęcia choćby nie wiem co się działo.
Szczurzyca „Flaszka” (1986-1988)
Flaszkę dostałam od kolegi. Chowałam ją bez klatki. Spała ze mną w łóżku. Kąpała się ze mną w wannie. Zjeździła ze mną pół Polski, a Marta Fox napisała o niej i o mnie opowiadanie „Magilla” w swojej książce „Kapelusz zawsze zdejmuję ostatni”. Flaszka umarła mi w ręku. Płakałam tak potwornie, że obiecywałam sobie nigdy więcej nie mieć szczurów, bo są bardziej kontaktowe od psów i kotów i rozpacz po ich śmierci jest o wiele większa.
Suka „Fifa” (1979-1997)
Fifę kupiliśmy w 1979 roku za 400 złotych na Bazarze Różyckiego, jako… psa. Zdaniem mojego Ojca, to co zwierzę miało między nogami, było członkiem. Po trzech dniach znajomy Ojca powiedział: „Maciej! To suka! Tu nie ma miejsca na jądra!” Mama do końca życia śmiała się z Ojcowego znawstwa płci. Fifa żyła 18 lat. Przeżyła nawet moją Mamę. Zasnęła na łóżku mojego Ojca i już się nie obudziła.
Kot „Fiut” (1977-1978)
To kot, którego miałam w podstawówce. Był rudy. Niestety były to czasy, kiedy rzadko kastrowało się koty. Zlał nam mieszkanie tak, że mama nie mogła wytrzymać i ku mojej rozpaczy oddała go znajomym, którzy mieli dom z ogrodem. Po roku błagań zgodziła się na psa.