Kiedy Maniek miał sześć lat powiedział, że chciałby zostać śmieciarzem. Powiedział to w dniu pięćdziesiątych urodzin swojego ojca Zbigniewa K. Gości było wielu.
Ale dlaczego? – Pytali. – Dlaczego ty, syn profesora socjologii i dziekana na naszym uniwersytecie chcesz zostać śmieciarzem? Dlaczego?!?! Czy ty nie masz za grosz ambicji? Wstydu? Dlaczego?
– Bo śmieciarka jest żółta i fajnie syczy – odpowiedział malec wsadzając sobie palec do nosa i oglądając wydłubaną z niego zielona kulkę.
Najłatwiej jest zrzucić wszystko na matkę, jako że pracuje w biurze.
– Twój syn nie ma żadnych ambicji ani żadnych wyższych aspiracji!
– Coz niego wyrośnie? Jak ty go wychowujesz?!?!
– Staram się jak mogę – odpowiadała matka nieszczęsnego fana żółtych pojazdów i płakała nocami w poduszkę (również żółtą).
W dniu, w którym Maniek skończył szkołę nikt mu nie zabraniał iść do wymarzonego zawodu. Nawet matka. Martwiła się tylko co będzie jak jej syna nie przyjmą. W końcu w tych czasach wszystko jest możliwe.
– Nie będziesz chyba próbował parę razy?
– Będę mamo. Będę żebrał jeżeli zajdzie taka potrzeba. Tak jak żebrałem o prawo jazdy z kategorią „C”.
Przyjęcie Mańka w poczet śmieciarzy było rzeczą bardzo trudną. Zawód śmieciarza stał się bowiem bardzo intratnym. Świat zalany przez najróżniejszego rodzaju śmieci i odpady potrzebował wielu rąk do pracy przy ich likwidacji, dlatego też oferował bardzo duże stawki. Maniek musiał walczyć jak lew z konkurencją złożoną z kilku światowej sławy profesorów i jednego osiłka z mongolizmem. Śmieciarze tworzyli elitę, do której wstępu broniły kanony trudne do przekroczenia dla zwykłego śmiertelnika. Prawo jazdy z wymagana kategorią „C” było nie do zdobycia nawet na czarnym rynku.
Wróćmy jednak do Mańka, któremu po paru miesiącach starań przydzielono wymarzony pojazd.
W pierwszym dniu pracy, wszedł do hali, w której stały samochody. Ku swemu zdumieniu i przerażeniu spostrzegł, że przydzielona mu śmieciarka jest pomarańczowa. Zaś kiedy wyruszył na pierwszy objazd miasta okazało się, że ten wyśniony wehikuł nie umie syczeć.
Minęło parę lat. Pan Marian K., słynny socjolog, autor wielu prac opisujących środowisko śmieciarzy, spytał swojego syna Jakuba:
– Kim chcesz zostać?
– Śmieciarzem – odparł malec wydłubując z ucha żółta kulkę i przyglądając się jej.
– Ale dlaczego?
– Bo śmieciarka jest pomarańczowa i bardzo cicho jeździ. O wiele ciszej niż nasz samochód, który na dodatek jest ohydnie żółty.
Pan Marian K. ze zrozumieniem pokiwał głową.
Po kilku latach na ulicach miast znów pojawiły się pierwsze żółte śmieciarki, które sycząc jechały do zajezdni Miejskiego Przedsiębiorstwa Oczyszczania. Za jedną z nich, kierowaną przez Jakuba K. biegł mały chłopczyk i wrzeszcząc:
– Śmieciarz, śmieciarz, szambonurek – grał palcami na nosie.
1984