Z racji wykonywanego zawodu czytam prasę. Różnistą. Ostatnio w pewnym dzienniku wyczytałam najpierw informację, że 67-letni rolnik w Wielkiej Brytanii został nakryty w przytulnym pokoiku z kozłem (rolnik był nagi, a kozioł otoczony lustrami i puchatymi poduchami) i teraz rolnikiem zajmuje się psycholog. Kto zajął się kozłem? Nie podano.
Nie! Nie myślcie sobie! Nie pozazdrościłam ani rolnikowi, ani kozłowi. Pozazdrościłam bohaterowi drugiego newsa. Samemu wielkiemu Jacko, czyli Michaelowi Jacksonowi. Otóż wyczytałam, że jego stare i brudne majtki skonfiskował prokurator, by uzyskać z nich DNA, co posłuży jako dowód w sprawie o molestowanie 12-letniego chłopca.
Najciekawsze jest to, skąd prokurator wziął owe galotki? Skąd? Wyobraźcie sobie, że są one częścią wielkieeego zbioru pamiątek, którym Jackson spłacił długi wobec amerykańskiego biznesmena.
Ludzie! Ja o niczym innym nie marzę jak o tym, by spłacać długi swoimi starymi majtkami! Ja nie wymagam, by można było płacić nimi rachunki telefoniczne, składkę ZUS czy podatek dochodowy… No bo wyobraźcie sobie wielką szafę w urzędzie skarbowym, w której na różnych półkach leżą należące do różnych ludzi gacie stringi i bokserki… Za to można by drobne długi znajomym oddawać w postaci intymnej garderoby. Fajne, co? “Kumpel ci pożycza stówkę, ty mu stringi za złotówkę!” Ale niestety! Dla mnie, szarego człowieka, jest to marzenie ściętej głowy. Sprawdziłam!
Tę wiadomość o Jacko przeczytałam w redakcji Telewizyjnego Kuriera Warszawskiego. Gdy spytałam koleżeństwa, kto mi da 10 złotych na obiad i zgodzi się na zwrot długu w formie bieliźnianej, to jeden kumpel powiedział: “Piekara! Ja ci dam tę dychę, ale ty mi tych swoich gaci nawet nie pokazuj!”.
Nie jestem Michaelem i najwyraźniej nie mam żadnych szans na to, by w ten sposób spłacać długi! To przywilej jedynie artystów.
W przeciwieństwie do Michaela nie mam na swoim koncie nawet jednej operacji plastycznej! Dzięki temu nos mi się wcale nie rozpada, więc mogę wywąchać każdy smród i takie rzeczy, którymi bym spłacała długi, zostałyby przez moją pralkę całkowicie wyprane z DNA! A Jacko, którego nos jest w rozsypce, najwyraźniej gaci nie doprał, bo smrodku nie wyczuł, i teraz grożą mu 74 lata za kratami.
W gazecie było zdjęcie gaci. Brudne!
Obok tegoż zdjęcia było zdjęcie twarzy Michaela (trochę skrzywiony, jakby coś jednak z tego gaciowego smrodku wyczuł). I podpis “Michael Jackson i jego stare majtki (Calvina Kleina)”.
Nie mogę nie zazdrościć Michaelowi.
Niby mama uczyła, by tego nie robić, ale… słowo daję, że permanentnie brakuje mi kasy. Chętnie bym wystawiła na sprzedaż różne pamiątki po sobie. No dobra. Mam do zaoferowania zepsute długopisy, powyginane spinacze, stare szkła kontaktowe, wydruki starych odcinków Wzrockowiska… (trochę zalane kawą ze śmietanką, więc można odzyskać jakieś DNA, ale nie jestem pewna, czy nie będzie to DNA krowy, z której mleka zrobiono w mleczarni śmietankę).
Tylko… tak sobie myślę, że może ja nie muszę być sławna, by jednak bielizną pokrywać długi? Może wystarczy znaleźć… milionera o odpowiednich skłonnościach? Może ten milioner od Jacko weźmie każde gacie, bo jest fetyszystą?
Jaki normalny człowiek w ramach pamiątki po kimś trzyma stare majtki z żółtą plamą na środku? No i jest jeszcze jedno pytanie: kto coś takiego komukolwiek daje?
Ja koleżeństwu proponowałam nówki, no i w ramach żartu, bo w końcu tak głupia informacja w prasie aż prowokuje! A Michael swoje dał komuś na serio. Czy świat nie stoi na głowie? Nie! Siedzi mocno na tyłku. Odzianym oczywiście w należące kiedyś do Michaela Jacksona (l. 45) stare majtki (Calvina Kleina).
COGITO 11/2004 (219)